piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 5

Witam.
Dzisiaj znowu Was nie zanudzam. Troche krótko ;)
Rozdział 5. Ten rozdział chciałabym zadedykować trzem osobom.
Kasi,
Lenie oraz
Emilii
Dziękuje za komentowanie i no w jakimś sensie bycie tu ze mną ^^ <3
Dziękuje kochane
Rozdział 5

Ledwo się odezwała, już miałam jej dość.
-Zamknij się blond tapeciaro. Chce prochy. Najlepsze.
Spojrzała się na mnie niewiedząc co ma zrobić. W końcu poszła na zaplecze.
-Prosze.
Podała mi paczke,  trzęsącymi sie rękami. Spojrzałam na towar. Niebieski. Hmm.
-Dzieki.
Powiedziałam i wyszłam.
Zjadłam .. tak zjadłam troche tego proszku. Mmm dobry. Skierowałam się do domu. Nie wiem czemu. Tak o. Przed wejściem zjadłam jeszcze troche. Weszłam. Pierwsze co zobaczyłam to Daemon.
Krzyknełam.

Daemon
Czekałem na Andreę. Kiedy zobaczyłem ją przez okno chciałem wyjść i ją ucałować. Nie zrobiłem tego rzecz jasna, ale miałem wielką ochote. Gdy weszła usłyszałem krzyk.
-ANDREA!
Zbiegłem po schodach. Zobaczyłem An która.. chodziła po ścianach.  W innych okolicznościach byłoby to śmieszne. Chodziła po suficie. To było nie do opisania.
-Jermiasz!
Zawołałem.
-Co się..
Nawet nie dokończył. Spojrzał na Andreę. Przestała się "rzucać".  Spojrzała na mnie. Niebieskimi oczami. Tylko że Andrea nie ma niebieskich oczu.  
-Używa 25 procent swojego mózgu.
-Że jak? - zapytałem go głupio.
-Upadli używają 12 procent swojego mózgu , ludzie 10. Ona używa 25 procent. Teraz może kontrolować nasze umysły. Jeśli dojdzie do 50 może nas zabić machnięciem ręki. A jeśli 100 procent .. Nawet szkoda pomyśleć. Wtedy stanie się materią. Musimy ją gdzieś zamknąć. Ale musimy uważać. Ona teraz w pełni kontroluje swój umysł. 
Słuchałem tego zaciekle. Musimy ją uratować, tylko to się liczyło.

Kilka godzin później

Nie było aż tak dużego problemu z Andreą.
Jeremiasz użył jakiegoś anielskiego czaru i zabraliśmy jej prochy. I krwi.

Andrea
Jaka ja byłam głupia. Ale oni dalej nie wiedzą  że ja nie musze zażywać prochów. I nie muszą wiedzieć. Jestem Upadłą Wampirzycą. Nic nie będzie takie jak kiedyś. Z łatwością mogłabym stąd wyjść ale te prochy lekko mnie irytowały. Nigdy więcej. 
Daemon bardzo mi pomagał, co nie pomagało mi w tym że go kocham ale nie moge mu powiedzieć. Dawał mi krwi, swojej. Nie chciałam, ale gdyby nie to prawdopodobnie bym go zabiła. A to było ostatnie co bym chciała.

4 komentarze:

  1. Sądzę ,że chodzi o mnie więc nie ma za co :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za dedykację :) Oczywiście nie ma za co :*
    Widać, że masz swój pomysł na bloga i notki, swoją wyobraźnie oraz wiesz dobrze jak chcesz żeby to wyglądało :) Podoba mi się :) Pozdrawiam ! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lena jak zwykle kochana ^^
      Nmzc :*
      Dziekuje za miłe słowa
      Miło że się podoba :3
      Rowniez pozdrawiam :*
      A-ya

      Usuń