środa, 31 grudnia 2014

Blog come back! Rozdział 10

Witam c;
Mam nadzieje że się nie obraziliście  za tę małą przerwę ;). Szkoda że nie napisaliście jakiegoś pseudonimu dla Daemona. No trudno się mówi.
Może teraz napiszecie.
No to ten.. ZAPRASZAM !

Rozdział 10

Ochłoń, mówiłam sobie. Casimir już wyszedł. 
-Daemon?
Spojrzał na mnie.
-Tak?
-Wszystko dobrze?
-Tak.
Ta rozmowa była trochę sztywna.
-Myślisz że nam się uda? - zapytał po chwili.
-A czemu ma się nie udać?
(UWAGA
LEKKIE +18 :D)

Zamiast odpowiedzi poczułam usta Daemona na swoich. Wczepiłam palce w jego włosy, jego dłonie błądziły po moim kręgosłupie. Całowaliśmy się z pasją. W pewnym momencie Dae, ścisnął moje pośladki. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Dzięki temu Daemon mógł wprowadzić język w nasz pocałunek. Walczyliśmy o dominację. Stukneliśmy się zębami. Daemon poprowadził mnie na kanape. Usiedliśmy, nie przerywając pocałunku.

+18!!!!!!
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
ZA SKOJARZENIA I TYM PODOBNE SPRAWY NIE ODPOWIADAM!!!!

Daemon położył mnie a następnie położył się na mnie. Objełam go nogami w pasie. Czułam małego Dae na swoim brzuchu. Zniżyłam się troche. Tak, teraz dobrze.
-Kocham Cię, An. Kocham Cię Kocham Cię przez całe życie!

Jego słowa, jego pocałunki. Chyba nie byłam już w świecie Umarłych. Może gdzieś miedzy javą a snem, między kanapą a Daemonem. Zaczeliśmy się o siebie ocierać. Nie wiem czy tego chcieliśmy czy to po prostu impulsywne. Ocieraliśmy się o siebie jęcząc, nadal trwając w pocałunku.
-Uwielbiam słyszeć twój jęk, skarbie - powiedział Dae śmiejąc się.
Jak on mógł się w ogóle odezwać w tej chwili? Ja ledwo oddycham.
-Ja też Cię kocham, Daemonie.
Pocałował mnie w szyje.
-Naprawde ? A myślałam że kochasz tego gościa z plakatu w twoim pokoju.
Tempo troche zwolniło. My troche zwolniliśmy. To nic nie dało. Doszłam krzycząc imię mojego ukochanego.  Daemon doszedł chwilę później, krzycząc że mnie kocha. Dopiero teraz dotarło do mnie jego nieme pytanie.
-Jesteś zazdrosny o plakat?
Zrobił nadąsaną minę.
-Ten "facet" nazywa się Ian Somerhalder. I jestem jego fanką. Masz z tym jakiś problem?
-Nieeee, żadnego - powiedział, śmiesznie przeciągając słowo nie.
-No nie! - oburzyłam się! - Mój facet jest zazdrosny o mojego idola! Chyba pójde z tym do gazety! - powiedziałam ze śmiechem. Daemon się nadąsał.
-Oj żartuje - cmoknełam go w policzek.
-Teraz tak sobie pomyślałem, że gdyby nie twoje pieniądze na koncie, to byśmy mieszkali pod mostem.
-Taaa. Dobrze że uwierzyli mi że jestem córką, a nie sobą. Bo było by nie fajnie.
-Właśnie, jesteś starsza ode mnie. Ile masz tak naprawde lat?
-Ymm z 37.
-Łoł.
-Ej - uderzyłam go w ramię - nie jestem aż tak stara!
-W sumie.. w sumie to kiedy masz urodziny?
Próbowałam sobie przypomnieć.
-Chyba.. chyba w maju. Szesnastego - uśmiechnełam się.
-Naprawde? - z zrobił zszokowaną minę - Ja mam osiemnastego.
-To już niedługo.
W tym momencie wierzyłam że wszystko będzie dobrze. Jednak "Wszechświat to nie instytucja do spełniania życzeń"¹.


¹ cytat z "Gwiazd naszych wina" Johna Greena.

No to ten... szczęśliwego nowego roku kochani :*
A-ya


wtorek, 23 grudnia 2014

...

Krótkie info.
Narazie zawieszam bloga , z okazji braku zainteresowania się nim.
Pozdrawiam,
Wesołych i Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia
A-ya

wtorek, 16 grudnia 2014

Rozdział 9

Usłyszałam te 3 zdania w mojej głowie.
-Tylko na taką hipnoze Cie stać?
Spojrzałam na Dae¹. On nie było taki odporny, jak ja. Cholera.
-Daemon.
Spojrzał na mnie. Dostrzegłam w jego oczach mgłe.
- Co teraz zrobisz, księżniczko?
-Uratuje go.
-Ciekawe jak.
-A tak.
Uderzyłam Ciemnego w twarz.
-Poczuj mojej magii. Nazywa się taekwondo.
Dostał ode mne kilka ciosów. 
Daemon patrzył na mnie z niedowierzeniem. Już nie z tym rozmarzeniem tylko swoim normalnymi oczami. Casimir aka Ciemny patrzył się na mnie pociemniałymi oczami.
-Pożałujesz tego.
-Taaaa. Stara śpiewka.

¹ przyp. Autorki. Musze mieć jakieś przezwisko dla Daemona, jest już Dae ale oba się często powtarzają, piszcie w kom swoje propozycje! Najlepszy ( według mnie) dostanie dedykację do następnego rozdziału ( nie wiem, co moge wam innego zaproponować). To czekam!

Taki krotki o. Ale mam dzis urodziny wiec tak sb pomyślam że dodam :)
Pozdrawiam ♥
A-ya

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział 8

Zapraszam :)

Spojrzałam na niego. Byłam w szoku. Nie, to za mało powiedziane.
-Andrea?!
To Dae, próbuje spojrzeć na moje myśli. Wyczytać coś. 
-Wszystko okay, Dae. Uspokój się.
Daemon spojrzał na mnie. Stał tutaj wielki Anioł Ciemności a ja wpatrywałam się w niego jak głupia.
-Witaj Andreo - powiedział spokojnym głosem Ciemny - tak go postanowiłam nazwać.
-Hej C... Jak masz własciwie na imie? - prawie powiedziałam Ciemny, super. Głupsza chyba nie moge być.
Zaśmiał się.
-Casimir.
-Jesteś Rosjaninem?
-Pochodze z Ukrainy - powiedział.. wkurzony?
-Nigdy tam nie byłam - co ja mówie?
Uśmiechnął się.
-Jaki jest cel twojej wizyty?
-Powiedziałaś to w końcu.
Spojrzałam zdezorientowana. Co?
-Kochasz Daemona - powiedział "Ciemny".
-No tak - odpowiedziałam.
-Przepraszam ale o co tu w ogóle chodzi? - zapytał Daemon.
-Nie wtrącaj się, nie chodzi o Ciebie.
-Oo wielki Aniele czy widzisz tu jakiegoś innego Daemonaaa - wybuchłam śmiechem po tych ociekających sarkazmem słowach Daemona.
-Co cie tak śmieszy?
-Casimirze.. wy mnie tak śmieszycie. Powiedziałam Daemonwi że go kocham, bo tak jest.
-Wiem o najdroższa.
Spojrzałam na niego, w osłupieniu.
-Co?- zapytałam głupio. Najdroższa? O co kaman?
-Teraz możemy być razem.
-Ja kocham Daemona. Jestem z nim.
-Możemy być razem - powtórzył Casimir.
Wymieniłam z Daemonem bardzo zdziwione spojrzenia.
-Ona jest ze mną, nie oddam jej nikomu - powiedział ze złością Daemon.
-Nie rozumiecie mnie. Będziemy w trójkę. Razem - ostatnie słowo usłyszałam w myślach.
-Powaliło Cie ?
-Spokojnie Andreo.
-Casimir ty mnie lepiej nie denerwuj.
Nie, ja nie byłam wkurzona, wku*wiona byłam wręcz.
-Spokojnie kotku.
Podszedł do mnie, podniósł ręke jakby chciał mnie pogłaskać. Złapałam go za nią i wykręciłam.
-Andrea bo mu ją urwiesz.
-Bedziesz miał mi za złe, Dae?
To było nowy rodzaj gniewu. Nie czułam nigdy tak silnego uczucia ( oprócz miłości, oczywiście).
-Skoro tak to Was zmusze - powiedział jak gdyby nigdy nic - Kochacie mnie. Jesteśmy razem. Kochamy się.
3 zdania. Te 3 zdania w mojej głowie, zmienią moje życie.

Noooo
rozdział krótki :)
Tak jakoś mi przyszło mi z tym trójkatem xD
Bo koleżanka mi opowiadała anime (yaoi) :3
Mam nadzieje że się podoba :D
Do następnego
Pozdrawiam
A-ya

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 7.

Witam.
Troche czasu rozdziału nie było.. Ale już jest..

Rozdział 7
Andrea
Musze uporać się ze skrzydłami, są czarne i coraz większe. Tak próbuje uwolnić myśli od Daemona. To jak mnie nazwał ... Stop. Jestem nieszczęśliwa, taaa. Puściłam pierwszą lepszą piosenke z IPhone. Posłuchałam do refrenu. Dalej było "Serce nie sługa." Wiec się wstrzymałam. Pójde do niego! Tak pójde i mu wyrzuce prosto w twarz. Wyszłam z pokoju cała podenerwowana. Miałam w gardle wielką gule.
-Daemon?
-Tak, An? - uśmiechnął sie.
-Mam Ci coś do powiedzenia.
-Więc?
- Kocham Cię - powiedziałam to i w myślach i do niego.
Spojrzał na mnie, jakby rozbawiony.
-Żartujesz?
Teraz się śmiał na całego.
-Przepraszam, moje uczucia Cie śmieszą?
Spojrzał i przyciągnął mnie do siebie. Czułam  jego magnetyzujące spojrzenie. O co chodzi? Przysunąl się jeszcze bardziej, nasze ciała się stykały. Jedną reką ujął mą brode, każąc spojrzeć na siebie. Jego usta musneły moje wargi. Cały czas widziałam jego niebieskie tęczówki. Wplotłam palce w jego blond włosy. Zanim zorientował sie co zrobiłam, ja całowałam go z pasją. Po chwili odsuneliśmy się od siebie.
-Ja Ciebie też kocham.
Wybauszyłam oczy. Spojrzał na mnie.
-Tak dawno chciałem Ci to powiedzieć.
- To trzeba było.
Usmiechnął się. I ja to uczyniłam.
Ktoś zapukał do drzwi.
-Jeremiasz?
-Andreo, chodź tu szybko . Jakiś wampir tu jest, mówi że cie zna.
Wyszłam z pokoju, ujrzałam.. Powiem tyle.
Niech tu skisne jeśli to nie było ten Upadły dzięki któremu ja Upadłam.



Nooo. Taki dziwny rozdział. Cózzz
Komentujcie! - motywuje jak dwa plus dwa.
Nastepny rozdzial.. nie wiem kiedy xD
Jak będzie troche kom to może juz jutro/pojutrze :D
Milego wieczorku

A-ya

piątek, 21 listopada 2014

Rozdział 6

Daemon
Andrea wyszła z "pokoju".
-An?
Spojrzała na mnie z czułością.
Podeszła do mnie. Nie wiedziałem co zamierza zrobić. Po chwili zastanowienia, przytuliła mnie.  Wtuliłem twarz, w zgięcie jej szyi.
Pachniała jaśminem.
-Kocham Cie - powiedziała.
-Ja też Cie kocham - odpowiedziałem.
Chciałem żeby to powiedziała. Tak bardzo chciałem.  Ale to tylko wizja.
-Wszystko dobrze?
-Powiedziałeś do mnie An.
-I co w związku z tym?
-Nikt nigdy do mnie tak nie powiedziałeś. Nigdy nikt mnie tak nieinazwał.
-Jeśli nie chcesz, nie będe tak  mówił.
Była troche.. rozkojarzona?
-Nie. Możesz tak do mnie mówić. To nawet fajne.
Uśmiechneła się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech. Tak pięknie się uśmiechała.

Andrea
Tak bardzo chciałam mu powiedzieć że go kocham. Chciałam ale nie mogłam. Nie mogłam zniszczyć naszej przyjaźni. Uśmiechnełam się.  I odeszłam. Poszłam do pokoju. Poszłam zagrać w .. w cokolwiek. Dodałam kolejne zdjęcie na Facebook'a.










 
     Zrobiłam to zdjęcie z 
Daemonem. Mieliśmy wtedy sesje. 
Chciałabym ułożyć sobie życie.




Taki krótki rozdzialik, na wieczór. Powstał z nudy, tak dla 
Was.

Mulego wieczoru :*
/A-ya

Rozdział 5

Witam.
Dzisiaj znowu Was nie zanudzam. Troche krótko ;)
Rozdział 5. Ten rozdział chciałabym zadedykować trzem osobom.
Kasi,
Lenie oraz
Emilii
Dziękuje za komentowanie i no w jakimś sensie bycie tu ze mną ^^ <3
Dziękuje kochane
Rozdział 5

Ledwo się odezwała, już miałam jej dość.
-Zamknij się blond tapeciaro. Chce prochy. Najlepsze.
Spojrzała się na mnie niewiedząc co ma zrobić. W końcu poszła na zaplecze.
-Prosze.
Podała mi paczke,  trzęsącymi sie rękami. Spojrzałam na towar. Niebieski. Hmm.
-Dzieki.
Powiedziałam i wyszłam.
Zjadłam .. tak zjadłam troche tego proszku. Mmm dobry. Skierowałam się do domu. Nie wiem czemu. Tak o. Przed wejściem zjadłam jeszcze troche. Weszłam. Pierwsze co zobaczyłam to Daemon.
Krzyknełam.

Daemon
Czekałem na Andreę. Kiedy zobaczyłem ją przez okno chciałem wyjść i ją ucałować. Nie zrobiłem tego rzecz jasna, ale miałem wielką ochote. Gdy weszła usłyszałem krzyk.
-ANDREA!
Zbiegłem po schodach. Zobaczyłem An która.. chodziła po ścianach.  W innych okolicznościach byłoby to śmieszne. Chodziła po suficie. To było nie do opisania.
-Jermiasz!
Zawołałem.
-Co się..
Nawet nie dokończył. Spojrzał na Andreę. Przestała się "rzucać".  Spojrzała na mnie. Niebieskimi oczami. Tylko że Andrea nie ma niebieskich oczu.  
-Używa 25 procent swojego mózgu.
-Że jak? - zapytałem go głupio.
-Upadli używają 12 procent swojego mózgu , ludzie 10. Ona używa 25 procent. Teraz może kontrolować nasze umysły. Jeśli dojdzie do 50 może nas zabić machnięciem ręki. A jeśli 100 procent .. Nawet szkoda pomyśleć. Wtedy stanie się materią. Musimy ją gdzieś zamknąć. Ale musimy uważać. Ona teraz w pełni kontroluje swój umysł. 
Słuchałem tego zaciekle. Musimy ją uratować, tylko to się liczyło.

Kilka godzin później

Nie było aż tak dużego problemu z Andreą.
Jeremiasz użył jakiegoś anielskiego czaru i zabraliśmy jej prochy. I krwi.

Andrea
Jaka ja byłam głupia. Ale oni dalej nie wiedzą  że ja nie musze zażywać prochów. I nie muszą wiedzieć. Jestem Upadłą Wampirzycą. Nic nie będzie takie jak kiedyś. Z łatwością mogłabym stąd wyjść ale te prochy lekko mnie irytowały. Nigdy więcej. 
Daemon bardzo mi pomagał, co nie pomagało mi w tym że go kocham ale nie moge mu powiedzieć. Dawał mi krwi, swojej. Nie chciałam, ale gdyby nie to prawdopodobnie bym go zabiła. A to było ostatnie co bym chciała.

czwartek, 20 listopada 2014

Łooo. Nowy rozdział. Już 4.

Witajcie!




Dzisiaj  krótko i z dziwnym końcem ;D


Dzisiaj postanowiłam Was nie zanudzać słowami :-D
Rozdział 4 :-)



Rozdział 4 
Daemon

Andrea spojrzała sie na mnie jak na jakiegoś debila, ale przecież nie wiedziała że zrobie dla
Niej wszystko. Wszystko.



Andrea 

Wpatrywałam się w Daemona jak na debila. On nie mógł... On nie...
-Nie.
-Jesteś pewna.
Tak. 
Nie. Nie byłam pewna. Niczego. Chciałam tylko stąd odejść. Wyjść i nie wrócić. Nie chciałam tego.  Nie prosiłam o to. Nie chciałam być.. Wampirem. Pierwszy raz byłam w sytuacji bez wyjścia.  Zawsze jakoś dawałam radę. Zawsze. Ale nie dzisiaj. Zakręciło mi sie w głowie.
-Andreo?
-Nic mi nie jest, Daemonie.
Dobrze wiedział że ledwo trzymam sie na nogach. Dlatego zrobił najgorszą rzecz w życiu. Naciął nadgarstek. Możecie sobie tylko wyobrażać co czułam gdy zapach jego krwi dotarł do moich nozdrzy. I zgadnijcie co zrobiłam. Nie wiedziałam że to zrobie. Nic nie kontrolowałam. Poczułam krew Daemona w ustach. Była taka pyszna, taka .. Stój Andreo. Odrzuciłam Daemona. Byłam wściekła. Na siebie najbardziej ale na Daemona również.
-Co żeś narobił ? Po co to zrobiłeś?
Wyszłam trzaskając drzwiami.


Daemon
-Co żeś narobił? Po co to zrobiłeś?
Tylko to słyszałem. Później trzaśnięcie drzwiami.
-Bo Cie kocham - powiedziałem w przestrzeń.
Nie mając nic do zrobienia, poszedłem do kuchni w której Jeremiasz jadł pizze.
Wiedziałem że Andrea jak nie chce żeby ją znaleźć, nie zostanie znaleziona.


Andrea
Wyszłam z domu, kierując sie ... Nigdzie właściwie. Może sie naćpam? Tak to dobry pomysł. Gdzie ja znajde dilera? Już
wiem! Poszłam do jedynego w swoim rodzaju baru. Podeszłam do barmanki mówiąc :
-Najlepszy towar jaki macie.
-Przepraszam?

wtorek, 18 listopada 2014

Nowy rozdział? Nie, wyprany w pervolu. Rozdział 3

Witam, jak zwykle z deczka zabawnie z mojej strony, jak widzicie (lub nie) nie biore wszystkiego na serio. Dzisiaj leże z bolącym żołądkiem i głową która mi za chwile wybuchnie i stwierdziłam że skoro wena jest (no ledwo,ledwo) to napisze wam rozdział 3 iż azaliż wbijło 140 wyświetleń. Nie jest to jakaś kolosalna suma Was (bez sensu zdanie ale ok) ale myśle że bedzie Was więcej i biore to co dają :D. Bez zbędnych słów ( i tak macie pewnie mnie dość i zaraz wyłączycie przeglądarke bo gadam bez sensu) zapraszam na rozdział 3 pod tytułem "Vampires and Fallens" ( jak mówiłam nie mam talentu do tytułów).
Komentujcie!! Krtytykujcie. Pytania na : ask.fm/szazaaa56 :)

Rozdział 3
Wiedziałam że istnieje coś takiego jak wampir ale żeby były w Miami?
-Nie pomyliłeś sie, Jeremiaszu?
Spojrzał na mnie zdegustowany.
-Nie. Sam widziałem kilka, krązą koło Was. Naprawde musicie uważać.
-Spokojnie. Andrea co ty robisz na tym.. czymś?
Zachichotałam.
-To jest IPhone, telefon taki. Facebook'a zakładam.
-Co takiego?
Teraz to Jeremiasz sie zaśmiał.
-Nawet ja wiem co to jest.
Daemon udał obrażonego.
-To taka aplikacja, moge zapraszać znajomych, dodawać zdjęcie i takie tam.
-Taaak. I ja-kie dodasz zdjęcie?
-A takie.   (    http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://images4.fanpop.com/image/photos/23800000/Krysten-Ritter-demolitionvenom-23851370-500-693.jpg&imgrefurl=http://www.fanpop.com/clubs/demolitionvenom/images/23851370/title/krysten-ritter-photo&h=693&w=500&tbnid=oSkHD40YNcgf9M:&zoom=1&q=krysten+ritter&docid=4F2ewsfQoN8YkM&ei=my1rVLKyNoKgPcTQgdAL&tbm=isch  )
(tu macie link. Chciałam Wam dać zdjecie ale blogger mi szwankuje ;/)


Daemon spojrzał na zdjęcie.
-Ładne - pochwalił.
-Dzięki. To wy sobie tu chłopcy posiedzcie, a ja pójde po pizze.
-Jasne, Załatw mi telelefon.
-Telefon. Jasne, Dae - powiedziałam wychodząc.
Wyszłam z domu kierując sie do pizzerii. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka.
Za rogiem czekał na mnie .. wampir.
-Witaj.
-Znamy sie ? - spytałam.
- Nie, ale możemy poznać (xD).
-Przepraszam, nie mam czasu.
Nim zdążyłam sie obrócić lub cokolwiek zrobić, stał przy mnie z odsłonietymi kłami. Nim zdążylam drgnąć, ugryzł mnie a ja usłyszałam tylko.
-Upadli.
I pochłoneła mnie ciemność.
~*~
-Andreo? Andreo?
Usłyszałam głosy.
-Jestem w nie.. piekle?
-Jeszcze nie.
Rozpoznałam głoś Dae.
-Co mi się stało?
-Jesteś teraz Upadłą Wampirzycą, królową. (Przyp.autorki. Chodzi o to że jeszcze nikt nie krzyżował Wampira z Upadłą i jest królową w takim sensie że jest Pierwszą tego typu `osobą`. Mysle że zrozumiecie ;-)  )
Zaczełam sie śmiać. Chciało mi sie śpiewać. To też zrobiłam. Zaczełam śpiewać piosenke Digital Daggers - Head Over Heels (to było w TVD :3). Jeremiasz spojrzał na mnie.
-Chyba jej odwaliło.
-Mi?
-Andreo? Jesteś pierwszą Upadła Wampirzycą. Nie wiesz jakie moce posiadasz.
-Heeed ołwer hiiiiiiils.
Fałszowalam,wiem. I zachowywałam sie głupio, wiem. Ale to nie moja wina, no. Czułam że własnie tak powinnam sie zachowywać.
Po chwili przestałam.
-O co chodzi?-zapytałam.
-To ty Brooke?
-Nie, święty Walenty.
-Tak, to ona.
Powiedział Daemon do Jeremiasza.
-Mam ochote na krew.
Chłopcy wybałuszyli oczy. Poszłam do lustra (hahahaha, jest wampirką nie bedzie sie odbijać w lustrze *ironia*).
-Ja.. Mam czerwone oczy. Ja. Chyba nie dam rady, jeny ale sie źle czuje.


Daemon 

Spojrzałem na Andreę, wyglądała jak.. Jak wampir z czarnymi skrzydłami. To było tak dawno. Pamiętam to jak dziś.
-Ja.. Mam czerwone oczy.. Ja. Chyba nie dam rady, jeny ale sie źle czuje.
-Potrzebujesz krwi, Andreo.
Zastanawiałem sie tylko 3 sekundy.
-Ja Ci dam krwi.
-Masz w lodówce? - zapytała z sarkazmem Andrea.
-Nie, ale mam w sobie. Ugryź mnie, Andreo.




Nooooo. To 3 rozdział za nami.
Czy Andrea napije sie z Daemona? Jeśli tak to czy będzie tego żałowała? Czy w końcu wyznają sobie miłośc?
Odpowedzi na te pytania w 4 rozdziale!
Tymczasem do zobaczenia wkrótce, miłego dnia ! Trzymcie sie :D :* /A-ya

sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 2

Witam :D zapewne rozdział 1 w końcówce Was rozczarował (lub może nie ) lecz to było mym zamiarem ( to i dlatego że pisze na telefonie i mi blogger sie zacina ;-; ) już tak bez tych moich niepotrzebnych słów:D. Zapraszam na rozdział 2. Zachęcam do komentowania, dla Was to pare sekund - dla mnie motywacja.




Rozdział 2
Daemon nie zdążył mi odpowiedzieć .
Zapadł już werdykt.
Archanioł Joseph (przyp. autorki. fani TVD wiedzą o kogo mi chodzi ^^) odezwał sie.
-Zostajecie wygnani, Andreo Morgan i Daemonie Evans. Andrea za czyn niegodny, a Daemon za poparcie.
Głupi Dae - pomyślałam wtedy.
-Nie macie wstępu do Niebios!
Krzyknął i zobaczyłam tylko jego uśmiech. Wiec chcial tego. Spojrzałam na siebie. Obejrzałam skrzydła. Były czarne. Czarne jak kruk, jak noc. Spojrzałam na horyzont. Było gdzieś po 6 rano w świecie Umarłych (przyp. autorki. inaczej w świecie ludzi, tak w razie wątpliwości. Chodzi o to że ludzi często umierają a Anioły nie i tak to sobie nazwali;3).
Rozglądałam sie w poszukiwaniu Daemona. Leżał na ziemi i spoglądał sich długich rzęs, na niebo.
-Czemu to zrobiłeś? - zapytałam.



Oczami Daemona.

Bo Cie kocham, chciałem powiedzieć. Zamiast tego zdałem sie na arogancje.
-A czemu nie?
Nie odpowiedziała a ja nie wiedziałem co czuje. Od zawsze byłem jej najlepszym przyjacielem. Tylko przyjacielem. A ja sie łudziłem że ona może mnie kocha. Może.

Oczami Andrei.
Nie odpowiedziałam mu. Bo niby co miałabym  mu odpowiedzieć? Własnie.
Chciałabym kiedyś spotkać tamtego Upadłego.
Własciwie czemu  pomyslałam o nim z z odrazą, przecież sama  jestem Upadłą.
Daemon spojrzał sie na mnie.
-O co chodzi ? - zapytał.
-A o co ma chodzić?
-Musimy sobie razem dać rade, An. Musimy znaleźć prace, domi i udawać Umarłych.
-Nie mów na nich Umarli. To ludzie.
Spojrzał na mnie.
-Dobrze.
-Zrobiłeś to bo jestem twoją przyjaciółka?
-Tak.
Widziałam że kłamał. Ale nic nie powiedziałam, bo po co?
-Chodź. Idziemy szukać mieszkania.
Kiwnełam głową. Wstał i po prostu ruszyliśmy przed siebie.
****
-Ten mi sie podoba - powiedziałam do Daemona.
-Mi też.
Przeszukiwalismy strone internetową nieruchomości w Miami.
-I patrz wolne od zaraz.
Wybraliśmy  przytulny domek z 4 pokojami. Miał dwa piętra. Według zdjęć był bardzo  przytulny.
***
-Anioł Jeremiasz, jak miło Cie widzieć.
-Wiesz po co przyszedlem Andreo?
-Żeby nam powiedzieć jak mamy sie zachowywać?
-Mniej więcej. I mam nadzieje na pizze. Hawajską z podwójnym ananasem i krewetkami. I powiedzieć ze dyżo tu wampirów.
-Wampirów?
Zdziwiłam sie.
-Wampiry.
-Tak jest. Musicie uważać

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 1

Nie odpowiadam za zryte psychiki i tym podobne sprawy. Wszystko co tu pisze jest MOJE I TYLKO MOJE wiec nie widze powodu by to  kopiować (nie żebym była tak genialna i umiała pisać opowiadania ale przezorny zaze ubezpieczony :D )

Witam i tym jakże miłym akcentem zapraszam na rozdział 1.
Czyli jak to sie wszystko zaczeło
(Nigdy nie byłam dobra w tytułach ).

Rozdział 1

A więc (przyp. autorki. tak wiem że zdania a tym bardziej rozdziału, nie zaczyna sie od a więc ale nic mnie to nie obchodzi) pewnie chcielibyście wiedzieć jak to sie wszystko zaczeło. A no tak..
Byłam aniołem. Ale nie byle jakim. To było lato. Rok 1998. Było nawet ładna pogoda. Pilnowałam mojej podopiecznej Esme która chciała sie zabić, miała 19 lat, ojca pijaka i matke narkomanke. Dziewczyna jednak była wykształcona ale miała dość życia. Pewnego dnia prawie przedawkowała. Prawie. Wtedy ja sie pojawiłam. Lubiłam "pracować" jako anioł. Lubiłam to ratowanie ludzi. Lubiłam jak ludzie byli żywi. Bo kiedyś też byłam żywa. To nie tak że urodziłam sie aniołem. Popełniłam samobójstwo więc Archaniołowie uznali że bede dobra w pomaganiu innym. A ja byłam "wniebowzięta". Esme chciała znowu skoczyć, stała już na dachu wieżowca. Już miałam ją przechwycić kiedy zobaczyłam jego. Anioła z czarnymi skrzydłami. Anioła Ciemności, Upadłego. Był taki piękny. Taki.. nie do opisania. Pociągał mnie. Spojrzał na mnie a ja  usłyszałam krzyki.
Esme nie żyła. Pomyślałam że mbie usuną. Nie zrobią wyjątku. Świetnie. 18 lat w fachu, nikt nigdy mi nie umarł a przyszedł ten.. Upadły i prosze. Podleciał do mnie.
-Zobaczyłaś mnie bo wiesz że kochasz. Ja to nic. Kochasz go. Kochasz, Andreo.
Powiedział to i mnie pocałował. A ja zobaczyłam przed oczyma Daemona.
Tak to był on. Kochałam go? Tak. Lecz nie mogłam sie do tego przyznać. Zresztą i tak on pewnie mnie nie kocha.
Nieproszony głos pojawił się w mojej głowie.
-Andreo, jesteś proszona do Archaniołów.
-Już ide, Gideonie.
Gideon to nasz anioł posłaniec.
Przygotowałam się na najgorsze.
Weszłam do przestronnego przedsionka. To nie tak że sobie pstryknełam palceami i jestem.To wielka moc Archaniołów mnie tu "przywiała".
Za wielkim stołem który stał przede mn, siedziało 5 Archaniołów. Po prawej stronie siedziała reszta aniołów i.. Daemon.
-Andreo, wiesz dlaczego zostałaś tu wezwana?
-Wiem. Zostane wygnana - odpowiedziałam spokojnie.
-Tak. Czy ktoś sie sprzeciwia?
Cisza.
-Ja!
Spojrzałam na prawo, na stół aniołów.
-Daemon co ty robisz?
-

czwartek, 13 listopada 2014

Prolog + przedstawienie głównej postaci.

Witajcie, postanowilam sobie założyć tego o to bloga :D pisze już z 3 takie wspólne ale noo jakos tak mnie natchneło. Może mnie ktoś kojarzy z innych blogów czy coś. Mówią mi A-ya :D Moze po tym poznacie moją osobe :D Bez zbednych juz słów przedstawiam Wam główną bohaterke.




*werble*


Andrea Brooklyn Morgan

19 letnia hybryda (wampir i upadły anioł), mieszkająca w Miami. Ma najlepszego przyjaciela -Daemona ( przyp. autorki - nie bede wam pokazywać jego zdj :D wyobraźcie go sobie ). 
Jest typową "bad girl", stawia na swoim.  Jej  znajomi nie mogą sie z nią równać ( głownie dlatego że to ludzie, no prócz Daemona który z nią  upadł).
Interesują ją dobre książki, pisanie opowiadań, śpiewanie, słuchanie muzyki oraz modelowanie.  


To tyle :D 
Zapraszam na króciutki prolog 
Króciutki - bo nie chce za duzo zdradzać. Do nastepnego :*

Prolog

-Daemon ! - zawołałam.
-Czego?
Jak ja go nienawidze. Lecz teraz nie miałam na to czasu. Dostaliśmy pióro. Pióro anioła. A to nie było normalne.
-Chodz tu. Rusz dupe!
Przyszedł do mnie po paru sekundach. 
-Co? 
Pokazałam palcem na pióro.
-Ale jak?
-Dae mnie sie nie pytaj.
-Co to znaczy?
-To znaczy że musimy kogoś znaleźć i to szybko .
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
-Marcel - powiedzieliśmy razem.
Marcel był aniołem i to nie byle jakim.